Wielkanoc nie jest dla mnie "świętem". To tylko jedno śniadanie, na które od zawsze jadłam tylko kilka jajek i nic więcej. Ostatecznie jeszcze plaster karkówki i to bez tłustych części/błonek/żyłek. Czyli niewiele więcej niż jem teraz na co dzień.
Nie cierpię sałatki warzywnej, którą reszta wyjada z miski wielkości sporego akwarium :) W tym roku postanowiłam jednak dopasować się i też zjeść sałatkę. Bez majonezu, gotowanej marchewki, słodkiej kukurydzy i kalorycznego groszku z puszki. Jajko zostało :)
- pieczarki
- wędlina z piersi kurczaka (lub drobno posiekana, podsmażona pierś)
- brokuł
- 2 jajka
- kiełki rzodkiewki
Pieczarki siekamy drobno i dusimy na patelni, aż odparuje z nich cała woda. Wędlinę kroimy w małą kostkę. Brokuł kroimy na różyczki i gotujemy na parze. Gdy będą lekko miękkie, przelewamy je zimną wodą i kroimy na mniejsze kawałki. Jajka gotujemy na twardo i miksujemy dokładnie blenderem z solą i pieprzem (jak pastę jajeczną).
Składniki układamy warstwowo przy pomocy ringa (u mnie wersja DIY - przecięta butelka po dużej wodzie :)) lub w szklance. Posypujemy kiełkami rzodkiewki.
*Można też wszystko wymieszać w misce jeśli nie zależy nam na prezentacji ;)
Smacznie :)
OdpowiedzUsuń