Jednym z moich największych zaskoczeń odkąd zaczęłam czytać w sklepach etykiety produktów była pasta jajeczna znanego producenta składająca się z "aż"... 50% jajek. Serio?! Moja pasta to 100% jajka w jajku :)
- 2 jajka
- szczypiorek/kiełki rzodkiewki
- sól/pieprz
- olej kokosowy (opcjonalnie)
Jajka wkładamy do zimnej, mocno osolonej wody (jeśli pękną w trakcie gotowania - białko się nie rozleje) Gotujemy na twardo - 8 minut od zagotowania wody. Odlewamy gorącą wodę (po wystudzeniu świetnie nadaje się do podlewania kwiatów), zalewamy zimną wodą, obtłukujemy węższy "czubek" jajka i zostawiamy na kilka minut w wodzie. Dzięki temu zabiegowi skorupka zejdzie bez problemu i nie zostanie na niej połowa białka (nie cierpię gdy tak się dzieje!).
Jeszcze ciepłe jajka obieramy i miksujemy ręcznym blenderem. Jeśli chcecie i możecie dołożyć dodatkowy tłuszcz do posiłku, dodajcie do jajek olej kokosowy, ale szczerze - dla mnie nie ma różnicy ani w smaku, ani w konsystencji, więc wolę zjeść dodatkową łyżkę masła migdałowego :) Szczypiorek i/lub kiełki drobno siekamy, dodajemy do pasty, doprawiamy solą i pieprzem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz